roman brandstaetter pieśń o moim chrystusie

Poet, writer, publicist, dramatist. Born in Tarnów in 1906, died in 1987 in Poznań. Roman Brandstaetter was born in Tarnów, to an assimilated family; the grandson of rabbi Mordechaj Dawid Brandstaedter. Graduated from the Jagiellonian University in Kraków with a degree in philosophy and Polish; taught in a Jewish high school in Warsaw. książka twórcy: Brandstaetter Roman: Pieśń o moim Chrystusie. 1997 szczegóły : 35. książka twórcy: Brandstaetter Roman: Pieśń o moim Chrystusie. 1998 szczegóły : 36. książka twórcy: Brandstaetter Roman: [Pieśń o życiu i śmierci Fryderyka Chopina] Pisen o zivote a smrti Fryderyka Chopina. 2001 szczegóły : 37. Kup teraz na Allegro.pl za 30,80 zł - Pieśń o moim Chrystusie Hymny Maryjne (14601959294). Allegro.pl - Radość zakupów i bezpieczeństwo dzięki Allegro Protect! ← O. BRUNON VERCRUYSSE SI: Dzień zaduszny Co dla nas oznacza Chrystusowe zstąpienie do piekieł? → „Modlitwa zaduszna” – Roman Brandstaetter Opublikowano Listopad 1, 2019by emjot „Modlitwa zaduszna” Wieczne odpoczywanie Racz dać, Panie, Wszystkim, którzy umarli Śmiercią sprawiedliwą. Roman Brandstaetter. 4.59. 46 ratings4 reviews. Wczesniej o Jezusie moglismy przeczytac w powiesciach Renana,Ricciottiego czy Ropsa. Jednak dopiero czterotomowa powiesc Romana Brandstaettera zachwycila czytelników atmosfera miejsca, czasu i tradycji zydowskiej. Tom pierwszy, Czas milczenia, opowiada o zdarzeniach, które mialy miejsce od Site De Rencontre Serieuse Pour Mariage Gratuit. Literatura piękna poezja Księga modlitw - Roman Brandstaetter ebook Kategoria Tagi Dodał ebook pdf pobierz mobi epub Księga modlitw to najpełniejszy zbiór najpiękniejszych modlitw Romana Brandstaettera pisanych wierszem. Zawiera modlitwy, hymny maryjne, pieśni świętego Franciszka z Asyżu (przekład z włoskiego) oraz poemat ,"Pieśń o moim Chrystusie". Rzeczywistość tej poezji jest zapisem rzeczywistości w stanie łaski, pełnej Boga wcielonego w materię, w białko życia, w dzieje człowieka. Pewna dosłowność, konkretność, a nawet jakaś poufała zwyczajność niektórych Brandstaetterowych zwrotów do Pana Boga - przypomina się Tewje Mleczarz z powieści Szolema Alejchema - płynie tak z talmudycznej gorliwości codziennych relacji człowieka z sacrum, jak z panteistycznej idei Boga wielkiego judeochrześcijańskiej koncepcji "wielkiego łuku" między Starym a Nowym Przymierzem - ze wstępu Sergiusza Sterny-Wachowiaka. Tom, do którego zajrzymy, to modlitwa poety Starego i Nowego Przymierza: Bożego świadka, dla którego Księgi Objawione są prawdziwą książką do nabożeństwa. Niech jego talent zwielokrotni się w nas - ze wstępu o. Leona Knabita OSB data wydania2010 (data przybliżona) ISBN978-83-7595-115-8 liczba stron356 słowa kluczoweBrandstaetter, poezja religijna językpolski Aby uzyskać dostęp do całego serwisu zarejestruj się! Rejestracja jest darmowa i bardzo szybka! Kliknij tutaj aby założyć konto. Trwa to tylko 15 sekund!. Podobne ebooki do Księga modlitw - Roman Brandstaetter chomikuj, do pobrania pdf „Gdybym zaczął pisać bzdury o miłości ziemskiej Marii Magdaleny do Jezusa, to by kupowali, tłumaczyli, czytali. Chcą książek, które by ich uspokajały, rozgrzeszały, zwalniały, uniewinniały. W imię wierności sobie – nie mogę. Nie mogę się sprzedać. Byłbym bogaty, ale musiałbym sobie w twarz napluć”.„Wiara w Boga była jego oddechem. Była we wszystkim, co robił i o czym myślał. Posiadał ją w nadmiarze, jeśli wiarę można posiadać w nadmiarze” – wspominał o. Jan Góra OP.„Wielkie dziedzictwo duchowe wspólne chrześcijanom i Żydom upewnia mnie w przekonaniu, że moje «odejście» od judaizmu, moja «zdrada», jak to chcieliby widzieć niektórzy, nie jest odejściem w znaczeniu dosłownym. Ja dotykam obu krańców łuku” – pisał Roman Jan Góra i Roman Brandstaetter„Opowieść o człowieku, który z daleka szedł do Jezusa. Z ziemi sytej nad Jordanem do ziemi sytej nad Wisłą” – napisał w dedykacji do książki o Romanie Brandstaetterze pt. Był jak przechodzień do domu Ojca o. Jan Góra OP, jego wieloletni przyjaciel. Pójdźmy po śladach tej opowieści. 116 rocznica urodzin poety, pisarza, tłumacza i wspaniałego znawcy czasów Chrystusa, która przypada 3 stycznia, jest do tego dobrym pretekstem.– Życie i upokorzenie pisarza są pokarmem i chlebem powszednim jego twórczości. Całym sobą płacimy za słowo – twierdził Roman Brandstaetter pod koniec swojego 80-letniego życia, podkreślając odpowiedzialność, która spoczywa na się w notatki o. Jana Góry natrafiłam na fragment wspomnienia, które w 1997 r. zapisał o poecie. To ważne wyznanie i definicja moralnego kodeksu autora Kręgu biblijnego z jednej strony i diagnoza, jakże smutna, naszej ludzkiej kondycji, z się sprzedać?Ojciec wspominał: „Kiedyś, wróciwszy z zagranicy, na pytanie, jak tam, odpowiedział mi tak: «Widzi ojciec, nadszedł czas, że zdrowej nauki nie ścierpią, ale według swych pragnień zgromadzą sobie nauczycieli, a żądni tego, co łechce ucho, odwrócą słuch swój od prawdy i obrócą się ku baśniom. Tak jest zaczął pisać bzdury o miłości ziemskiej Marii Magdaleny do Jezusa, to by kupowali, tłumaczyli, czytali. Chcą książek, które by ich uspokajały, rozgrzeszały, zwalniały, uniewinniały, w których znajdowaliby potwierdzenie własnego sposobu myślenia… i jestem już za stary. Za dużo przeżyłem. W imię wierności sobie – nie mogę. Ewangelia jest inna. Ona jest wymagająca, radykalna, jasna, jedyna… Nie mogę się sprzedać. Byłbym bogaty, ale musiałbym sobie w twarz napluć…»”.O. Góra wspominał, że pisarz prowadził „wielką księgę ześwinień pisarzy”. Odnotowywał tam, z bólem, nazwiska osób, które pisały peany na cześć Stalina albo za talony na samochód donosiły na kolegów. Uważał, że Pana Boga obraża brak rozumu, brak wychowania i ogłady, brak przyzwoitości i szmatławość.„Ojcze, szmatławość, w stosunku do niej jestem zupełnie bezradny…” – żalił się podniesionym w obłoku dymu„To był gwałtownik, skory do nagłych wybuchów, żałujący za moment swego uniesienia. Łagodniejący po chwili i szukający kompromisu i zgody. Ceremonialnie nabijający tytoniem fajkę, pieszczący fajczaną lulkę z lubością, zawsze wśród kłębów i smug fioletowego dymu zastygającego nad nim na kształt trzymający się za serce, przystający co parę kroków, by odpocząć, a kiedy dolegliwości mijały i ból ustępował, ruszający dalej w drogę. Fajka to osobne zagadnienie. Odrębne, samo w sobie. Była nieodłącznym atrybutem mistrza Romana. Z nią, w jej towarzystwie, zawsze się ukazywał, pisał i szedł do kościoła, otwierał drzwi i siadał w fotelu. Dobór fajki i tytoniu zajmowały mu sporo czasu i energii” – wspominał ostatnią porcję ulubionego amerykańskiego tytoniu Revelation poprosił o. Górę w 1987 r., gdy ten jechał do Wiednia. Cena okazała się jednak zaporowa dla zakonnika i ten długo zwlekał z kupnem. Zanim wydał 60 szylingów prośba o tytoń okazała się być ostatnim życzeniem Mistrza – Brandstaetter zmarł 28 z tytoniem do fajki nie zdążył. Jednak prośbę wypełnił. Kupiony tytoń rozsypał ukradkiem na grobie poety, aby ten zanurzył się w fioletowy, pachnący obłok, w którym tak lubił się z TarnowaRoman Brandstaetter urodził się w żydowskiej rodzinie inteligenckiej w Tarnowie 3 stycznia 1906 r. Jego dziadek, Mordechaj Dawid Brandstaetter był właścicielem tłoczni oleju lnianego i znanym twórcą literatury hebrajskojęzycznej, a także autorem opowiadań i on nauczył wnuka całego Pięcioksięgu jeszcze zanim ten poznał litery. Siadał w fotelu, brał chłopca na kolana i opowiadał mu Torę. Jakiś czas później kamyczek do biblijnej formacji chłopca dołożyła mama – postanowiła nauczyć go czytać i pisać po polsku na Piśmie Świętym, w przekładzie ks. Wujka.„Nie znam nikogo spośród moich przyjaciół, bliższych i dalszych znajomych, który by się uczył pisania i czytania na Wujkowej, wcale niełatwej polszczyźnie” – pisał w Kręgu powszechną i gimnazjum męskie ukończył w rodzinnym Tarnowie, egzamin dojrzałości zdał w 1924 r. w Krakowie i tam, na Uniwersytecie Jagiellońskim, studiował filozofię i filologię polską. W 1926 r. na łamach „Kuriera Literacko-Naukowego” zadebiutował jako poeta. Doktorat zrobił z Mickiewicza.„Roman Brandstaetter narodził się późno. O wiele później, niż wskazuje jego data urodzenia. Narodził się pewnej grudniowej wietrznej nocy, już bliżej rana, w Jerozolimie. Tam w Palestynie zobaczył na nowo i poznał Chrystusa” – pisał o. rodzina Brandstaettera zginęła w krematoriach Treblinki. Dowiedział się o tym w czasie pobytu w Jerozolimie. To był wstrząs, o którym nigdy później nie napisał i nie opowiedział. Ukrył ból głęboko, zasłonił szczelnie i nawet najbliższych nigdy do tej przestrzeni nie też przed tą czeluścią chronił, bo „była delikatna”. W Przypadkach mojego życia wrócił na chwilę do ostatniego spotkania z matką we wrześniu 1939 r.„Pamiętam tę noc i te schody, którymi wtedy schodziłem. Stałaś w drzwiach zapłakana. Domyśliłem się, że chciałaś mnie zatrzymać, ale nie śmiałaś tego uczynić. Była to bowiem ostatnia szansa mojego ocalenia, a ty gorąco pragnęłaś, abym pozostał przy życiu. Pomny na ostrzeżenie Pańskie skierowane do uchodźców uciekających z płonącego miasta, nie przystanąłem na zakręcie schodów, i nie obejrzałem się, aby cię po raz ostatni ujrzeć. Dlatego nie wiem – a ta niewiedza jest wyrzutem mojego sumienia – jaki był wyraz twojej twarzy w przyćmionym świetle lampy okalającym twoją głowę. Ty już dawno nie żyjesz. A ja wciąż schodzę tymi samymi schodami i wciąż boję się za siebie obejrzeć”.„Od tamtej pory modlitwa za popiół stała się jego modlitwą codzienną” – mówił o. – Człowiek, który niepokoiWe wschodniej ścianie tarnowskiej katedry wisi miedziany krucyfiks. Wkomponowano go w katedralne mury w 1899 r., a więc siedem lat przed narodzinami Romana. Rzucał się w oczy i chłopiec z żydowskiego domu znał go dobrze. Bardzo niepokoił ten Człowiek wiszący na ścianie, w cierniowej koronie, wyglądający na bardzo czasem bał się tak bardzo, że chodził na rynek okrężną drogą. „Ten rozpięty na krzyżu Chrystus, sczerniały od deszczów i wiatrów napawał mnie coraz większym niepokojem” – wspominał w Kręgu tym czasie pracował w Jerozolimie dla Polskiej Agencji Telegraficznej. Często brał nocne zmiany i w czasie jednej z tych zmian w zagraconym pokoju trafił na starą gazetę, w której zamieszczono reprodukcję rzeźby Ukrzyżowanego Innocenza z Palermo, znaną z kościoła San Damiano w Asyżu. Doznał wstrząsu, ujrzał sens swojego życia i dokonał Ukrzyżowany miał oczy zamknięte, „ale On mnie widział” – powiedział później. Po powrocie do domu „otworzył Nowy Testament jak się otwiera drzwi prowadzące do domu”. Drążącymi rękami wyciął reprodukcję z gazety, oprawił w ramkę i gdziekolwiek mieszkał, zabierał ją ze sobą. W testamencie zaznaczył, aby ten wizerunek włożyć do jego trumny razem z różańcem, który podarował mu Jan Paweł to było jedno ze spektakularnych nawróceń? Nawrócenie to słowo, którego Brandstaetter nie lubił. „Ja nie byłem poganinem, żebym miał się nawracać. Po prostu uznałem Nowy Testament za całkowite wypełnienie Obietnicy Pańskiej zawartej w Starym Testamencie. I na tym koniec. Cała reszta była dla mnie logiczną konsekwencją tego faktu”.15 grudnia 1946 r. przyjął chrzest w kościele paulinów przy via dei Barbieri w Rzymie. Tydzień później, w tym samym kościele, już jako Roman Paweł poślubił Reginę z – najpiękniejszy człowiek mojego życia„Pani zostanie moją żoną” – powiedział do Reginy z Brochowicz-Wiktorówny.„To niemożliwe, bo ja jestem dobrze urodzoną szlachcianką, katoliczką, a pan jest Żydem… To jest po prostu w żaden sposób niemożliwe”. „Dla Boga nie ma nic niemożliwego” – małżeństwem przez czterdzieści lat. Ona, szlachcianka z Woli Sękowej, sekretarka ambasadora polskiego w Rzymie, prof. Stanisława Kota, znająca języki i literaturę, była dla niego wsparciem, muzą i pierwszą czytelniczką wszystkich dzieł. Zmarła w 1986 r., po długiej chorobie, a on po tej śmierci nie był już tym samym człowiekiem.„Moja Żona, śp. Rena, była najwierniejszym i najpiękniejszym człowiekiem mojego życiai natchnieniem moich najlepszych dzieł” – napisał w testamencie, dopełniając tym samym treść Psalmów żałobnych o śmierci mojej znajomych z poznańskiego okresu ich małżeństwa wspomina barczystego, wielkiego jak dąb Brandstaettera, który kroczy spacerowym krokiem z Winogradów w stronę Cytadeli, a jego żona idzie nieco z tyłu i uśmiecha się, gdy mąż-poeta zatrzymuje się, odwraca i patrzy na nią z Biblię – najważniejszy testament Mistrza„Każdy musi samodzielnie wędrować do Biblii. Każdy musi sobie do niej własną drogę wymościć” – pisał. „Pismo Święte powinno być w miarę podniszczone, ze śladami palców na rogach stronic, zapisane na marginesie drobnym pismem i upstrzone różnokolorowymi podkreśleniami, przypominającymi mosty przerzucone nad przepaścią. Każde takie podkreślenie i każda uwaga zapisana na marginesie księgi, na dole, o góry, po bokach, jest dowodem naszego przenikania w tekst i naszego spoufalenia się, jest jakby podpisem stwierdzającym nasz współudział w zdarzeniach, dziejących się na jej kartach” – jego literackie prace i wysiłki, tłumaczenia ksiąg biblijnych, z którymi zmagał się po nocach miały jeden, najważniejszy cel: zachęcić do czytania Biblii, do wejścia w krąg jej Światła, Słowa, które zmienia śmierciPorządkowanie mieszkania po śmierci poety przypadło w jakiejś mierze ojcom dominikanom. O. Jan Góra znalazł na biurku różne wydania Pisma Świętego, a jedno szczególnie pozakreślane na kolorowo. Było to tłumaczenie ks. Kowalskiego, bardzo zużyty egzemplarz, ledwo trzymający się były na swoim miejscu, w kałamarzu. Wszystko w takim porządku, jak Mistrz lubił. To, na co o. Jan zwrócił uwagę, to był… kosz na śmieci. „Był zapełniony do połowy, a w nim jakieś zmięte karteczki, zapisane charakterystycznym pismem. Wyjąłem je, delikatnie, a na nich wszystkich – karteluszkach, fiszkach, okładki starych kalendarzy, notesików z podróży, zapisków i notatek ten sam początek na górze: W Imię Boże! On tak wszystko zaczynał… i dzień, i pisanie, i życie” – wspominał o. z książek:R. Brandstaetter, „Przypadki mojego życia”R. Brandstaetter, „Krąg biblijny”R. Brandstaetter, „Pieśń o moim Chrystusie”O. Jan Góra OP, „Był jak przechodzień do domu Ojca” Widok: Lista Galeria Wszystkie 21 Prywatne 18 Firmowe 3 Wszystkie ogłoszenia Muzyka i Edukacja Używane książki sprzedam - - roman brandstaetter Literatura 18 Literatura 18 Książki naukowe 1 Książki naukowe 1 Pozostałe 2 Pozostałe 2 Pozostałe ogłoszenia Znaleziono 21 ogłoszeń Znaleziono 21 ogłoszeń Twoje ogłoszenie na górze listy? Wyróżnij! Roman Brandstaetter "Pieśń o życiu i śmierci Chopina" Książki » Literatura 9,99 zł Kraków, Bieżanów-Prokocim 31 lip Roman Brandstaetter "Jezus z Nazaretu" - książka w 2 tomach Książki » Literatura 30 zł Warszawa, Bielany 28 lip Roman Brandstaetter - komplet 3 książek Książki » Książki naukowe 60 zł Poznań, Rataje 28 lip Dzieje Apostolskie, Ew Ew Św. Marka- Romana Brandstaetter Książki » Literatura 29 zł Olsztyn 27 lip Jezus z Nazarethu (tom III - IV) - Roman Brandstaetter Książki » Literatura 30 zł Bytom 27 lip Roman Brandstaetter Jezus z Nazarethu W drodze 1993 Książki » Literatura 38 zł Do negocjacji Warszawa, Śródmieście 27 lip Roman Brandstaetter "Jezus z Nazarethu" tom 1 i 3 Książki » Literatura 40 zł Warszawa, Wola 27 lip Droga pod górę, Roman Brandstaetter / z autografem! Książki » Literatura 250 zł Kraków, Bieńczyce 27 lip Jezus z Nazaretu. Roman Brandstaetter tom 3 i 4 Książki » Literatura 10 zł Wrocław, Fabryczna 26 lip Jezus z Nazarethu ( tom I , II ) - Roman Brandstaetter Książki » Pozostałe 12 zł Katowice, Szopienice-Burowiec 26 lip Prorok Jonasz - Roman Brandstaetter Książki » Literatura 5 zł Kraków, Bieżanów-Prokocim 26 lip Krąg Biblijny Roman Brandstaetter Książki » Pozostałe 28 zł Knurów 24 lip Ewangelia według sw Mateusza przełożył Roman Brandstaetter Książki » Literatura 4 zł Katowice, Zarzecze 22 lip Jezus z Nazaretu - Roman Brandstaetter Książki » Literatura 15 zł Wrocław, Fabryczna 22 lip Przypadki mojego życia Roman Brandstaetter Książki » Literatura 20 zł Suchy Las 21 lip Jezus z Nazarethu Roman Brandstaetter Książki » Literatura 5 zł Do negocjacji Warszawa, Bielany 19 lip Jezus z Nazarethu Roman Brandstaetter 1996r 4 tomy Książki » Literatura 45 zł Gliwice, Kopernika 16 lip Jezus z Nazaretu Roman Brandstaetter Książki » Literatura 50 zł Do negocjacji Poznań, Grunwald 11 lip Jezus z Nazaretu Roman Brandstaetter Tom I-IV Książki » Literatura 40 zł Łódź, Polesie 9 lip Roman Brandstaetter Powrót syna marnotrawnego i inne dramaty WP 1979 Książki » Literatura 32 zł Do negocjacji Warszawa, Śródmieście 4 lip Roman Brandstaetter Jesus z Nazaretu t. 1-4 - nieużywane Książki » Literatura 39 zł Pruszków 3 lip Czy chcesz zapisać aktualne kryteria wyszukiwania? Zapisz wyszukiwanie Zobacz zapisane Roman Brandstaetter – pieśń o moim Chrystusie (cz. II). 2016-10-14 Bóg pojednał nas ze sobą przez Chrystusa... 2 Kor 5, 18 Inspiracje biblijne w literaturze to cykl, który zachęca do odkrywania sensu "Biblii jako wielkiego kodu kulturowego" (Northrop Frye). Jan Paweł II i Benedykt XVI przekonują, że w Piśmie Świętym zawierają się wartości antropologiczne i filozoficzne, które miały pozytywny wpływ na całą ludzkość (por. Fides et ratio, 80; Verbum Domini, 110). Tym razem sięgniemy - w trzech kolejnych odcinkach - do twórczości Romana Brandstaettera (1906-1987) - polskiego pisarza, poety, dramaturga i tłumacza. Inspiracje biblijne w twórczości Brandstaettera Twórczość Romana Brandstaettera (1906-1987) stanowi zapis doświadczeń i przeżyć człowieka pozostającego w ciągłym dialogu z Bogiem. Jej szczerość i autentyzm, pasja poszukiwania prawdy, pragnienie zwycięstwa wartości moralnych świadczą o zaangażowaniu pisarza w budowę bardziej ludzkiej cywilizacji. Poeta był gorliwym poszukiwaczem prawdy i zwolennikiem wyższości wartości moralnych nad estetycznymi, co nie wpływa na obniżenie poziomu artystycznego utworów. Jego poezję uważa się za złożoną, nawet trudną, a poetę za intelektualistę, „spadkobiercę tej kultury, wiedzy i kunsztu, jakie cechowały chrześcijańskich uczonych poetów renesansowego humanizmu” („Życie i Myśl” 1987, nr 3-4, s. 64). Liryka Brandstaettera uważana jest także za jedno ze szczytowych osiągnięć poezji religijnych. W oryginalny sposób mówi o złożoności ludzkich kontaktów z Bogiem, o trudzie zdobywania wiary, o naturze Absolutu, człowieka i wszechświata. Jest głęboko zakorzeniona w Piśmie Świętym, które stanowiło największą pasję pisarza i okazało się główną inspiracją jego twórczości. Semicki styl myślenia i smak estetyczny Rabbiego Brandstaettera wyraziły się w jego pragnieniu, aby „duch hebrajszczyzny unosił się nawet nad łacińską literą” („Kresy” 1999, nr 8, s. 84). Jego liryka uzyskała status twórczości powszechnie rozumianej, dotykającej podstawowych problemów ogólnoludzkich, uniwersalnych, których źródłem kultury europejskiej są Biblia i antyk. „To, co ja tworzę i to, co mnie tworzy musi być wynikiem Dobroci, bez której człowiek i świat istnieć nie mogą. Jestem, gdy jestem dobry. Oto jedyna miara mojego człowieczeństwa i istnienia” - mówił sam twórca („Słowo Powszechne” 1974, nr 292, s. 1) Wyznanie wiary w Biblię, oddanie czci jedynej Księdze zostało poświadczone ofiarnym życiem pisarza i jego bogatą twórczością, głęboko osadzoną w realiach i poetyce Starego i Nowego Testamentu. Po latach poeta wyznał: ”Tęsknię za Pismem Świętym”, a wychował się „w domu, gdzie tradycja Starego Testamentu tętniła autentycznym życiem, dlatego przygoda z Biblią zaczęła się dla autora już we wczesnym dzieciństwie. Postać dziadka, który uczył go, jak kochać Biblię, wyjaśniał kwestie historyczne, odkrywał ich znaczenie w planach Bożych, czy osoba matki, która uczyła syna czytać i pisać po polsku na tekście Pisma Świętego, wpoiły dziecku miłość i cześć dla Biblii” (Cz. Ryszka). Dziadek zostawił wnukowi swoisty testament: „Będziesz Biblię nieustannie czytał (…), będziesz ją kochał więcej niż rodziców (…). Więcej niż mnie (…). Nigdy się z nią nie rozstaniesz (…). A gdy się zestarzejesz, dojdziesz do przekonania, że wszystkie książki, jakie przeczytałeś w życiu, są tylko nieudolnym komentarzem do tej jedynej Księgi (…)”. Poeta i prozaik posiadł więc to, co sam nazywał „kulturą czytania Pisma Świętego”. Biblia stała się źródłem, życiowym sterem i lustrem, w którym poeta szukał odpowiedzi na pytania stawiane przez trudną rzeczywistość. O Biblii mówił: Wszystko jest w Tobie, Cokolwiek przeżyłem. Wszystko jest w Tobie, Cokolwiek kochałem. („Biblio, ojczyzno moja”) Czerpał z ducha kultury hebrajskiej, w wierszach stosował poetykę biblijną, na wszystko patrzył „z Bożej perspektywy”. W sposobie przedstawiania Jezusa i Jego Matki wykazał niezwykłą troskę o ich biblijną autentyczność. Droga poety do odkrycia Chrystusa Brandstaetter pisał: "Ja (…) Żyd z pokolenia Judy, / Dźwigający w sobie święte dziedzictwo przodków i królów,/ pustynnych wędrówek i Świątyni… / wychowany na Torze, Talmudzie i Misznie. W religii jego narodu nie było miejsca na osobę Jezusa. Ale od czasu zetknięcia się z wierszem J. Tuwima „Chrystusie” tajemnicza postać obcego Boga nie daje poecie spokoju i stale go intryguje. Został poruszony faktem, że „można być Żydem, nie przyjąć chrztu i wierzyć w Chrystusa”. Zaczął pisać wiersze o Chrystusie, o św. Franciszku, niewiele wiedząc o nich. Podczas pierwszego pobytu w Ziemi Świętej często sięgał po Nowy Testament i kierował swe myśli w stronę Chrystusa. Odpowiedź przyszła na szlaku emigracyjnej tułaczki w Palestynie, kiedy rozpoznał w Jezusie Boga. Znalazł reprodukcję rzeźby z XVII wieku z kościoła San Damiano w Asyżu-był to Ukrzyżowany w chwilę po śmierci. W „ Kręgu biblijnym” napisał : „ Ten martwy Chrystus żył. Pomyślałem: Bóg”. Na ziemi ojczyzny swych przodków odnalazł drogę do ojczyzny duchowej. Pochłaniał Ewangelie,żywoty Jezusa ( i doszedł do uznania Jezusa za prawdziwego Mesjasza; w swym doświadczeniu Jezus stał się Chrystusem wiary, wywarł głęboki wpływ na twórczość, czego wyrazem są „Jezus z Nazaretu”, czy poemat „Pieśń o moim Chrystusie”. Stwierdził :” Zrozumiałem, że Chrystus Nowego Testamentu jest rzeczywistym wypełnieniem Starotestamentowej Obietnicy”. W 1960 r. wydaje poemat „Pieśń o moim Chrystusie”. Hasłem programowym i tezą stało się powyższe wyznanie, że Nowy Testament wypełnia Stary i odtąd poeta upomina się w swej twórczości o historyczny, osadzony w realiach i tradycji Starego Testamentu, obraz Jezusa. Żona pisarza zauważyła: "Jego stosunek do Jezusa jest dziwny (…). Często odnoszę wrażenie, jakby uważał Boga-Chrystusa za Najwyższego Patriarchę swojego rodu, za Praojca, do którego przychodzi się na rozmowę, po radę, w gościnę, ze swoimi kłopotami i troskami, z którym prowadzi się długie rozmowy, a nawet burzliwe dyskusje” (J. Góra, Gość wiecznego domu). Z utworów Brandstaettera patrzy realny Jehoszua z Nazaretu, Żyd, Galilejczyk z pokolenia Judy. Słownictwo, metafory, których poeta używał, były związane z rolnictwem, pasterstwem i z życiem na wsi. Dla swych ziomków Jezus był jednym z chasidim, świętym, charyzmatycznym mężem, uzdrawiaczem chorych, kaznodzieją, nauczycielem religijnym. Zaskakiwał kategorycznością swej nauki, nie powoływał się na czyjś autorytet, kiedy przemawiał w synagogach, nie stał , jak wszyscy inni, tylko siedział niczym król. To On właśnie powiedział: "Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko wypełni”. Dla pisarza słowa i czyny Jezusa nie są zaprzeczeniem idei judaizmu, lecz jego doskonałym dopełnieniem i kontynuacją. W dramacie „Dzień gniewu” padają znamienne słowa: Żydem dopiero wówczas będziesz w pełni, Gdy uznasz Boga w cierpiącym Chrystusie. 28 września 1987 r. pisarz przeszedł „ze śmierci do życia”. Odszedł człowiek , który był wielkim polskim moralistą drugiej połowy XX wieku, człowiek oddany służbie Biblii, obdarzony talentem powiązanym z ogromną erudycją, pracowitością, wrażliwym sercem i krytycznym umysłem. Potrafił spożytkować tradycję, jaka go ukształtowała, swoje zdolności i doświadczenia. Jego twórczość to nieustanne szukanie drogi do Boga, pytania o sens życia, cierpienia, o wiarę i miłość człowieka i Boga. Krystyna Źródła: Brandstaetter R., Pieśń o moim Chrystusie, w: Krąg biblijny i franciszkański, Kraków 2004. Góra J., Gość wiecznego domu, Poznań 1990. Ryszka Cz., Wyznanie wiary w Biblię (Roman Brandstaetter), w: Na tropach Boga. Przygoda z literaturą XX wieku, Kraków 1999. Uncategorized Roman Brandstaetter „Gdybym zaczął pisać bzdury o miłości ziemskiej Marii Magdaleny do Jezusa, to by kupowali, tłumaczyli, czytali. Chcą książek, które by ich uspokajały, rozgrzeszały, zwalniały, uniewinniały. W imię wierności sobie – nie mogę. Nie mogę się sprzedać. Byłbym bogaty, ale musiałbym sobie w twarz napluć”. „Wiara w Boga była jego oddechem. Była we wszystkim, co robił i o czym myślał. Posiadał ją w nadmiarze, jeśli wiarę można posiadać w nadmiarze” – wspominał o. Jan Góra OP. „Wielkie dziedzictwo duchowe wspólne chrześcijanom i Żydom upewnia mnie w przekonaniu, że moje «odejście» od judaizmu, moja «zdrada», jak to chcieliby widzieć niektórzy, nie jest odejściem w znaczeniu dosłownym. Ja dotykam obu krańców łuku” – pisał Roman Brandstaetter. O. Jan Góra i Roman Brandstaetter „Opowieść o człowieku, który z daleka szedł do Jezusa. Z ziemi sytej nad Jordanem do ziemi sytej nad Wisłą” – napisał w dedykacji do książki o Romanie Brandstaetterze pt. Był jak przechodzień do domu Ojca o. Jan Góra OP, jego wieloletni przyjaciel. Pójdźmy po śladach tej opowieści. 116 rocznica urodzin poety, pisarza, tłumacza i wspaniałego znawcy czasów Chrystusa, która przypada 3 stycznia, jest do tego dobrym pretekstem. – Życie i upokorzenie pisarza są pokarmem i chlebem powszednim jego twórczości. Całym sobą płacimy za słowo – twierdził Roman Brandstaetter pod koniec swojego 80-letniego życia, podkreślając odpowiedzialność, która spoczywa na piszącym. Wczytując się w notatki o. Jana Góry natrafiłam na fragment wspomnienia, które w 1997 r. zapisał o poecie. To ważne wyznanie i definicja moralnego kodeksu autora Kręgu biblijnego z jednej strony i diagnoza, jakże smutna, naszej ludzkiej kondycji, z drugiej. Możesz się sprzedać? Ojciec wspominał: „Kiedyś, wróciwszy z zagranicy, na pytanie, jak tam, odpowiedział mi tak: «Widzi ojciec, nadszedł czas, że zdrowej nauki nie ścierpią, ale według swych pragnień zgromadzą sobie nauczycieli, a żądni tego, co łechce ucho, odwrócą słuch swój od prawdy i obrócą się ku baśniom. Tak jest zaczął pisać bzdury o miłości ziemskiej Marii Magdaleny do Jezusa, to by kupowali, tłumaczyli, czytali. Chcą książek, które by ich uspokajały, rozgrzeszały, zwalniały, uniewinniały, w których znajdowaliby potwierdzenie własnego sposobu myślenia… i jestem już za stary. Za dużo przeżyłem. W imię wierności sobie – nie mogę. Ewangelia jest inna. Ona jest wymagająca, radykalna, jasna, jedyna… Nie mogę się sprzedać. Byłbym bogaty, ale musiałbym sobie w twarz napluć…»”. O. Góra wspominał, że pisarz prowadził „wielką księgę ześwinień pisarzy”. Odnotowywał tam, z bólem, nazwiska osób, które pisały peany na cześć Stalina albo za talony na samochód donosiły na kolegów. Uważał, że Pana Boga obraża brak rozumu, brak wychowania i ogłady, brak przyzwoitości i szmatławość. „Ojcze, szmatławość, w stosunku do niej jestem zupełnie bezradny…” – żalił się podniesionym głosem. Poeta w obłoku dymu „To był gwałtownik, skory do nagłych wybuchów, żałujący za moment swego uniesienia. Łagodniejący po chwili i szukający kompromisu i zgody. Ceremonialnie nabijający tytoniem fajkę, pieszczący fajczaną lulkę z lubością, zawsze wśród kłębów i smug fioletowego dymu zastygającego nad nim na kształt obłoczka. Stale trzymający się za serce, przystający co parę kroków, by odpocząć, a kiedy dolegliwości mijały i ból ustępował, ruszający dalej w drogę. Fajka to osobne zagadnienie. Odrębne, samo w sobie. Była nieodłącznym atrybutem mistrza Romana. Z nią, w jej towarzystwie, zawsze się ukazywał, pisał i szedł do kościoła, otwierał drzwi i siadał w fotelu. Dobór fajki i tytoniu zajmowały mu sporo czasu i energii” – wspominał ojciec. O ostatnią porcję ulubionego amerykańskiego tytoniu Revelation poprosił o. Górę w 1987 r., gdy ten jechał do Wiednia. Cena okazała się jednak zaporowa dla zakonnika i ten długo zwlekał z kupnem. Zanim wydał 60 szylingów prośba o tytoń okazała się być ostatnim życzeniem Mistrza – Brandstaetter zmarł 28 września. Ojciec z tytoniem do fajki nie zdążył. Jednak prośbę wypełnił. Kupiony tytoń rozsypał ukradkiem na grobie poety, aby ten zanurzył się w fioletowy, pachnący obłok, w którym tak lubił się chować. Chłopak z Tarnowa Roman Brandstaetter urodził się w żydowskiej rodzinie inteligenckiej w Tarnowie 3 stycznia 1906 r. Jego dziadek, Mordechaj Dawid Brandstaetter był właścicielem tłoczni oleju lnianego i znanym twórcą literatury hebrajskojęzycznej, a także autorem opowiadań i nowel. To on nauczył wnuka całego Pięcioksięgu jeszcze zanim ten poznał litery. Siadał w fotelu, brał chłopca na kolana i opowiadał mu Torę. Jakiś czas później kamyczek do biblijnej formacji chłopca dołożyła mama – postanowiła nauczyć go czytać i pisać po polsku na Piśmie Świętym, w przekładzie ks. Wujka. „Nie znam nikogo spośród moich przyjaciół, bliższych i dalszych znajomych, który by się uczył pisania i czytania na Wujkowej, wcale niełatwej polszczyźnie” – pisał w Kręgu biblijnym. Szkołę powszechną i gimnazjum męskie ukończył w rodzinnym Tarnowie, egzamin dojrzałości zdał w 1924 r. w Krakowie i tam, na Uniwersytecie Jagiellońskim, studiował filozofię i filologię polską. W 1926 r. na łamach „Kuriera Literacko-Naukowego” zadebiutował jako poeta. Doktorat zrobił z Mickiewicza. „Roman Brandstaetter narodził się późno. O wiele później, niż wskazuje jego data urodzenia. Narodził się pewnej grudniowej wietrznej nocy, już bliżej rana, w Jerozolimie. Tam w Palestynie zobaczył na nowo i poznał Chrystusa” – pisał o. Góra. Rodzina Cała rodzina Brandstaettera zginęła w krematoriach Treblinki. Dowiedział się o tym w czasie pobytu w Jerozolimie. To był wstrząs, o którym nigdy później nie napisał i nie opowiedział. Ukrył ból głęboko, zasłonił szczelnie i nawet najbliższych nigdy do tej przestrzeni nie wpuszczał. Żonę też przed tą czeluścią chronił, bo „była delikatna”. W Przypadkach mojego życia wrócił na chwilę do ostatniego spotkania z matką we wrześniu 1939 r. „Pamiętam tę noc i te schody, którymi wtedy schodziłem. Stałaś w drzwiach zapłakana. Domyśliłem się, że chciałaś mnie zatrzymać, ale nie śmiałaś tego uczynić. Była to bowiem ostatnia szansa mojego ocalenia, a ty gorąco pragnęłaś, abym pozostał przy życiu. Pomny na ostrzeżenie Pańskie skierowane do uchodźców uciekających z płonącego miasta, nie przystanąłem na zakręcie schodów, i nie obejrzałem się, aby cię po raz ostatni ujrzeć. Dlatego nie wiem – a ta niewiedza jest wyrzutem mojego sumienia – jaki był wyraz twojej twarzy w przyćmionym świetle lampy okalającym twoją głowę. Ty już dawno nie żyjesz. A ja wciąż schodzę tymi samymi schodami i wciąż boję się za siebie obejrzeć”. „Od tamtej pory modlitwa za popiół stała się jego modlitwą codzienną” – mówił o. Jan. Chrystus – Człowiek, który niepokoi We wschodniej ścianie tarnowskiej katedry wisi miedziany krucyfiks. Wkomponowano go w katedralne mury w 1899 r., a więc siedem lat przed narodzinami Romana. Rzucał się w oczy i chłopiec z żydowskiego domu znał go dobrze. Bardzo niepokoił ten Człowiek wiszący na ścianie, w cierniowej koronie, wyglądający na bardzo cierpiącego. Z czasem bał się tak bardzo, że chodził na rynek okrężną drogą. „Ten rozpięty na krzyżu Chrystus, sczerniały od deszczów i wiatrów napawał mnie coraz większym niepokojem” – wspominał w Kręgu biblijnym. W tym czasie pracował w Jerozolimie dla Polskiej Agencji Telegraficznej. Często brał nocne zmiany i w czasie jednej z tych zmian w zagraconym pokoju trafił na starą gazetę, w której zamieszczono reprodukcję rzeźby Ukrzyżowanego Innocenza z Palermo, znaną z kościoła San Damiano w Asyżu. Doznał wstrząsu, ujrzał sens swojego życia i dokonał wyboru. Wyrzeźbiony Ukrzyżowany miał oczy zamknięte, „ale On mnie widział” – powiedział później. Po powrocie do domu „otworzył Nowy Testament jak się otwiera drzwi prowadzące do domu”. Drążącymi rękami wyciął reprodukcję z gazety, oprawił w ramkę i gdziekolwiek mieszkał, zabierał ją ze sobą. W testamencie zaznaczył, aby ten wizerunek włożyć do jego trumny razem z różańcem, który podarował mu Jan Paweł II. Czy to było jedno ze spektakularnych nawróceń? Nawrócenie to słowo, którego Brandstaetter nie lubił. „Ja nie byłem poganinem, żebym miał się nawracać. Po prostu uznałem Nowy Testament za całkowite wypełnienie Obietnicy Pańskiej zawartej w Starym Testamencie. I na tym koniec. Cała reszta była dla mnie logiczną konsekwencją tego faktu”. 15 grudnia 1946 r. przyjął chrzest w kościele paulinów przy via dei Barbieri w Rzymie. Tydzień później, w tym samym kościele, już jako Roman Paweł poślubił Reginę z Brochowicz-Wiktorównę. Żona – najpiękniejszy człowiek mojego życia „Pani zostanie moją żoną” – powiedział do Reginy z Brochowicz-Wiktorówny.„To niemożliwe, bo ja jestem dobrze urodzoną szlachcianką, katoliczką, a pan jest Żydem… To jest po prostu w żaden sposób niemożliwe”. „Dla Boga nie ma nic niemożliwego” – odpowiedział. Byli małżeństwem przez czterdzieści lat. Ona, szlachcianka z Woli Sękowej, sekretarka ambasadora polskiego w Rzymie, prof. Stanisława Kota, znająca języki i literaturę, była dla niego wsparciem, muzą i pierwszą czytelniczką wszystkich dzieł. Zmarła w 1986 r., po długiej chorobie, a on po tej śmierci nie był już tym samym człowiekiem. „Moja Żona, śp. Rena, była najwierniejszym i najpiękniejszym człowiekiem mojego życiai natchnieniem moich najlepszych dzieł” – napisał w testamencie, dopełniając tym samym treść Psalmów żałobnych o śmierci mojej żony. Wielu znajomych z poznańskiego okresu ich małżeństwa wspomina barczystego, wielkiego jak dąb Brandstaettera, który kroczy spacerowym krokiem z Winogradów w stronę Cytadeli, a jego żona idzie nieco z tyłu i uśmiecha się, gdy mąż-poeta zatrzymuje się, odwraca i patrzy na nią z czułością. Kochaj Biblię – najważniejszy testament Mistrza „Każdy musi samodzielnie wędrować do Biblii. Każdy musi sobie do niej własną drogę wymościć” – pisał. „Pismo Święte powinno być w miarę podniszczone, ze śladami palców na rogach stronic, zapisane na marginesie drobnym pismem i upstrzone różnokolorowymi podkreśleniami, przypominającymi mosty przerzucone nad przepaścią. Każde takie podkreślenie i każda uwaga zapisana na marginesie księgi, na dole, o góry, po bokach, jest dowodem naszego przenikania w tekst i naszego spoufalenia się, jest jakby podpisem stwierdzającym nasz współudział w zdarzeniach, dziejących się na jej kartach” – twierdził. Wszystkie jego literackie prace i wysiłki, tłumaczenia ksiąg biblijnych, z którymi zmagał się po nocach miały jeden, najważniejszy cel: zachęcić do czytania Biblii, do wejścia w krąg jej Światła, Słowa, które zmienia życie. Po śmierci Porządkowanie mieszkania po śmierci poety przypadło w jakiejś mierze ojcom dominikanom. O. Jan Góra znalazł na biurku różne wydania Pisma Świętego, a jedno szczególnie pozakreślane na kolorowo. Było to tłumaczenie ks. Kowalskiego, bardzo zużyty egzemplarz, ledwo trzymający się razem. Fajki były na swoim miejscu, w kałamarzu. Wszystko w takim porządku, jak Mistrz lubił. To, na co o. Jan zwrócił uwagę, to był… kosz na śmieci. „Był zapełniony do połowy, a w nim jakieś zmięte karteczki, zapisane charakterystycznym pismem. Wyjąłem je, delikatnie, a na nich wszystkich – karteluszkach, fiszkach, okładki starych kalendarzy, notesików z podróży, zapisków i notatek ten sam początek na górze: W Imię Boże! On tak wszystko zaczynał… i dzień, i pisanie, i życie” – wspominał o. Jan. Agnieszka Bugała Korzystałam z książek:R. Brandstaetter, „Przypadki mojego życia”R. Brandstaetter, „Krąg biblijny”R. Brandstaetter, „Pieśń o moim Chrystusie”O. Jan Góra OP, „Był jak przechodzień do domu Ojca” Roman Brandstaetter: Żyd, który spojrzał na Ukrzyżowanego. Doznał wstrząsu i dokonał wyboru

roman brandstaetter pieśń o moim chrystusie